Szacuje się, że każdego roku do mórz i oceanów trafia około 10 tysięcy kontenerów i metalowych skrzyń do przewożenia drobnicy. Część z tych przedmiotów wyrzucane jest na brzeg a część tonie. Niestety nie wiadomo jak duży procent z metalowych śmieci trafia na dno. Od lat 60 ubiegłego wieku, w transporcie morskim używane są standardowe kontenery typu TEU (twenty-feet equivalent unit). Wymiary takiej skrzyni to 6,10 na 2,22 na 2,59 m. Naukowcy z Monterey Bay National Marine Sanctuary w Kalifornii postanowili sprawdzić co dzieje się po latach z metalowymi śmieciami zalegającymi na dnie.
Badania rozpoczęły się w 2004 roku, gdy naukowcy natrafili na głębokości 2181 metrów na jeden z kontenerów, który spadł podczas silnego sztormu ze statku „Med. Taipei”. Niestety nie udało się ustalić co zawiera zguba. Po siedmiu latach temat powrócił. To właśnie w 2011 naukowcy otrzymali 3,5 mln dolarów, od armatora statku „Med. Taipei” oraz od amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanu i Atmosfery, na zbadanie ekosystemu jaki wytworzył się wokół kontenera. Do badań wykorzystano zdalnie sterowanego podwodnego robota. Jak się okazało kontener nie uległ silnej korozji a na jego ścianach rozwinął się ekosystem podobny do takiego, jaki znajdowany jest przy tzw. głębokowodnych rafach koralowych. Takie rafy spotykane są na głębokościach do 2000 metrów, gdzie temperatura wody dochodzi do 4 st. C. Ściany kontenera obrosły koloniami ślimaków i małży, które przyciągają drapieżniki. Taki proces oznacza, że podwodne życie toczy się normalnie. Niestety taki ekosystem jest mniej różnorodny niż ten, który można znaleźć na głębokowodnej rafie. Nie występują w nim gąbki, koralowce z rodziny Lophelia, rozgwiazdy czy meduzy. Może być to spowodowane toksycznością składników farby, która pokryty jest kontener, bądź jest to jedynie kwestia czasu.
Źródło: www.rp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz