Niestety proces topnienia dotyczy nie tylko pokrywy lodowej
wokół bieguna południowego. Zdecydowanie groźniejsze mogą okazać się zmiany
zachodzące na Grenlandii. Wyspa ta leży w strefie polarnej znacznie bardziej narażonej
na zmiany klimatyczne. Głównie ze względu na obecność Golfstromu –ciepłego
prądu oceanicznego, wnoszącego od Arktyki duże ilości ciepłych wód
atlantyckich. Obecnie pokrywa lodowa Grenlandii topnieje w zastraszającym
tempie. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że w marcu 2013 r. poziom lodu był
najniższy w historii pomiarów. W rejonie Arktyki zauważono także zmniejszenie
powierzchni wieloletniej pływającej pokrywy lodowej na Oceania Arktycznym.
Topnieją także inne rezerwuary wody takie jak wieczna zmarzlina na Syberii i w
Kanadzie. W procesie tym uwalniane są duże ilości wody.
Wróćmy teraz do czarnego scenariusza snutego przez Hughesa. W ciągu najbliższych kilkuset lat poziom wody w morzach i
oceanach może wzrosnąć o kilkanaście metrów. Zgodnie z Intergovernmental
Panel on Climate Change do 2100 roku wody będzie więcej o ponad metr. Natomiast
Instytut Badań Klimatu w Poczdamie przeprowadził badania zgodnie, z którymi
poziom wód może podnieść się nawet o 1,9 metra. Gdyby tak się stało zatonęłyby
najniżej położone wysypy na oceanach. Znane są współczesne przypadki wysp na
Pacyfiku (Tuvalu, Vanuatu i Kiribati),
których mieszkańcy musieli opuścić swoje domy. Podobny los może czekać
mieszkańców Malediwów. Zgodnie z prognozami ten region może zniknąć pod wodą
już za kilkadziesiąt lat. Problem z podnoszącym się poziomem wód dotknie także
gęsto zaludnione wybrzeża Ameryki Północnej i Japonii. Zagrożone są wielkie
miasta i centra przemysłowe. Zalane zostaną tunele i metro Nowego Jorku. Jeżeli
poziom wody podniesie się niewiele ponad metr część historycznej Osaki może
znaleźć się pod wodą.
Źródło: www.newsweek.pl
Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń