wtorek, 26 sierpnia 2014

Ile rtęci jest w morzu? (c.d.)

Od lat zatruwamy morza i oceany nie tylko związkami rtęci, ale także fosforanami spływającymi z pól uprawnych. Z kominów fabryk do atmosfery ulatuje dwutlenek węgla, którego aż jedna czwarta kończy w wodzie morskiej. Ponieważ wody oceanu bardzo wolno się mieszają, naukowcy postanowili zmierzyć stosunek fosforanów czy dwutlenku węgla do metylortęci na głębokości przekraczającej jeden kilometr. Następnie wyniki porównali ze proporcją tych związków występującą w wodach powierzchniowych. Wynikiem tej analizy będzie ilość rtęci jaką przelała ludzkość do oceanów od rewolucji przemysłowej, której symboliczny początek datuje się na połowę XVIII w.

Zgodnie z najnowszymi analizami ocean zawiera dziś od 60 do 80 tyś. ton rtęci. Stężenie tego pierwiastka w wodach powierzchniowych (do 100 m) jest przeszło trzykrotnie wyższe niż kiedyś. Natomiast cały ocean zawiera o jedną dziesiątą rtęci więcej niż przed wybuchem rewolucji przemysłowej. Największe ilości rtęci odnotowano w północnej części Atlantyku i Arktyce gdzie cyrkulacja termohalinowa odpowiada za wymianę wód powierzchniowych z głębinowymi. Najmniej zanieczyszone okazały się wody północno-wschodniego Pacyfiku i jego tropikalnej. W tych miejscach cyrkulacja oceaniczna przebiega najwolniej. Tempow jakim rtęć dostaje się do środowiska wciąż rośnie –szacuje się, że w ciągu najbliższych 50 lat do oceanu napłynie tyle tego metalu ile w ciągu ostatnich 150 lat.

Źródło: www. wyborcza.pl

czwartek, 21 sierpnia 2014

Ile rtęci jest w morzu?

Przez osiem lat, w trakcie 12 rejsów badawczych naukowcy z Francji, Holandii i USA przeanalizowali tysiące próbek wody morskiej. W trakcie swojej pracy badacze przebadali wody czterech oceanów –Atlantyku, Oceanu Spokojnego, Arktycznego i Południowego opływając Antarktydę.

Rtęć dostaje się do mórz i oceanów ze źródeł naturalnych –w procesie wietrzenia i wymywania skał i dzięki działalności człowieka tj. duże ilości tego pierwiastka ulatują w powietrze podczas spalania paliw kopalnych (węgiel, gaz, ropa). Metylortęć, jeden z organicznych związków rtęci o wysokiej toksyczności, doskonale rozpuszcza się w tłuszczach przez co kumuluje się w organizmach stojących na wyższych piętrach piramidy troficznej. Im dłuższy jest łańcuch pokarmowy, tym więcej toksyn gromadzi się w organizmach stojących na jego szczycie. Zgodnie z badaniami najbardziej zatrutymi rtęcią ludźmi są Inuici żywiący się głównie zwierzętami ze szczytu morskiej piramidy troficznej. Niestety najbardziej cierpią na tym niemowlęta karmione piersią –kobiece mleko zbiera zanieczyszczenia z matczynego organizmu. Symbolem epidemii zatrucia rtęcią jest japońskie miasteczko Minamata. To właśnie tam w połowie lat 50 ubiegłego wieku wytwórnia tworzyw sztucznych firmy Chisso Corporation emitowała do zatoki ścieki zawierające metylortęć. Ponieważ ryby stanowiły główny składnik diety mieszkańców okolicznych wiosek, doszło u nich do objawów zatrucia. W wyniku schorzeń neurologicznych, wywoływanych tym niezwykle toksycznym związkiem rtęci, zmarło blisko 2 tyś. osób.

Źródło: www. wyborcza.pl

wtorek, 12 sierpnia 2014

Plastik w morzach

Kilka milionów ton plastiku trafia co roku trafia do mórz i oceanów na całym świecie. Część tych śmieci zebrała się w tzw. „wielkie plastikowe plamy”, które dryfują po Pacyfiku i Atlantyku. Jednak to nie one stanowią największy problemem. Najgroźniejsze są niewielkie kawałki tworzyw sztucznych, tj. kulki o średnicy od kilkudziesięciu mikronów do kilku milimetrów. Powstają one w wyniku procesu rozkładania, przez wodę, wiatr i promieniowanie słoneczne, większych kawałków plastiku. Takie syntetyczne twory nierzadko otoczone są przez glony a następnie zjadane przez morskie zwierzęta. Czasem także tworzą plaże plastikowego piasku.

W niedawno opublikowanym artykule w „Science” naukowcy z Stowarzyszenia Edukacji Morskiej w Woods Hole w USA i Uniwersytetu Plymouth w Wielkiej Brytanii opisali zagrożenie jakie stanowią toksyczne drobinki dla środowiska morskiego. Badacze wielokrotnie znajdowali je w układach pokarmowych bezkręgowców i ssaków, gdzie uwalniały szkodliwe związki chemiczne, które następnie akumulowały się w wyższych piętrach łańcucha pokarmowego.
Wyrzucając w nieodpowiednie miejsca torby jednorazowego użytku, butelki PET czy ubrania z materiałów syntetycznych zatruwamy środowisko, a także dopuszczamy się marnotrastwa –więszkość tworzyw sztucznych można ponownie przetworzyć i wykorzystać.


Źródło: www.wyborcza.pl

wtorek, 5 sierpnia 2014

Karaibskie rafy koralowe

Zgodnie z raportem Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) wiele karaibskich raf koralowych może zniknąć w ciągu najbliższych 20 lat. Od 1970 roku powierzchnia siedlisk spadła o ponad 50%. 

Zdanie specjalistów przyczyną wymierania raf są między innymi zmiany klimatyczne –globalne ocieplenie i zakwaszanie oceanów. Dwutlenek węgla trafiający do oceanów produkuje kwas, który rozpuszcza minerały i uniemożliwia wzrost raf. Inną przyczyną jest zamulenie wód przybrzeżnych, na skutek erozji gleby i wycinki lasów. Proces ten przyczynia się do obumierania polipów. Rybacy i turyści także przyczyniają się do wymierania raf. Ci pierwsi poprzez stosowanie bardzo inwazyjnych metod połowowych –np. detonowanie materiałów wybuchowych pod wodą w morzach koralowych. Także masowe połowy ryb prowadzą do rozrostu szkodliwych glonów. Ci drudzy poprzez rozwój nadmorskich ośrodków w rejonach atrakcyjnych turystycznie, a takimi obszarami na pewno są wybrzeża mórz koralowych, powoduje zwiększanie zanieczyszczenia i zamulenie wód przybrzeżnych. Jednak do najpoważniejszych zagrożeń należą wycieki ropy naftowej, stałe pogłębianie dnia na szlakach morskich oraz zanieczyszczenie wody ściekami komunalnymi i przemysłowymi. 

Na szczęście dzięki ochronie karaibskie rafy jeszcze mogą się odrodzić.

Źródło: www.focus.pl